Kredyt walutowy – łatwiej atakować, czy się bronić?

Kredyt z elementem walutowym (CHF/EUR/JPN) – łatwiej atakować bank, czy się bronić?

Wstęp

W ostatnim czasie w mediach pojawiło się szereg informacji (artykułów prasowych) na temat sporów osób posiadających zawarte umowy kredytowe z elementem walutowym (denominowane / indeksowane / waloryzowane, CHF / EUR / JPN) z instytucjami finansowymi. Spory te w głównej mierze prowadzone są z bankami, choć z pola widzenia nie mogą schodzić również wszelkiego rodzaju podmioty (w szczególności fundusze inwestycyjne), które nabywają od banków w drodze cesji wierzytelności.

Podobnie jak w procesach sądowych zapadają orzeczenia korzystne i niekorzystne dla poszczególnych stron sporu, tak również autorzy publikacji, niemających charakteru rozpraw naukowych, a raczej opinii umieszczanych w dziennikach, zajęli przeciwstawne pozycje, z jednej strony zachęcając do walki z bankami (wskazując, że są bardzo duże szanse na wygranie), a z drugiej taką walką strasząc (albo strasząc kancelariami, rzekomo „łapiącymi” w swe sidła klientów).

Dyskusja ta jest moim zdaniem bezprzedmiotowa. Wart uwagi jest jeden wniosek: każdy kredytobiorca powinien zastanowić się dokładnie nad swoją sytuacją i przeanalizować szereg czynników, a w konsekwencji ustalić czego od banku (sądu) chce (potrzebuje). Dochodzimy tym samym do tytułowego pytania.

Proces cywilny

Polski proces cywilny oparty jest na kilku zasadach, które wraz z ewolucją systemu politycznego oraz kolejnymi zmianami Kodeksu postępowania cywilnego ulegały modyfikacjom. W kontekście omawianego zagadnienia kredytów indeksowanych / denominowanych / waloryzowanych z użyciem CHF / EUR / JPN wskazać należy moim zdaniem na trzy: zasadę prawdy, zasadę kontradyktoryjności oraz zasadę koncentracji materiału dowodowego.

Z tychże zasad wynika, że sąd nie dąży do ustalenia rzeczywistego stanu rzeczy, nie wyręcza stron w dowodzeniu i wykazywaniu stanu faktycznego, lecz pracuje na tym, co zostanie przedstawione przez aktorów danego postępowania. Konieczność dowodzenia, zaprezentowania odpowiedniego materiału dowodowego stanowi tzw. „ciężar procesowy”, który strona zainteresowana korzystnym dla siebie rozstrzygnięciem powinna wypełnić. W przeciwnym razie, w zależności od tego czy dotyczy to powoda, czy pozwanego, dotkną ją negatywne konsekwencje w postaci oddalenia lub uwzględnienia powództwa.

Uważam, że w sporach prowadzonych na tle umów kredytowych większy, trudniejszy ciężar procesowy spoczywa na powodzie niż na pozwanym. Dotyczy to zarówno sytuacji, gdy proces inicjuje bank, jak i wówczas gdy czyni to kredytobiorca. Wynika to faktu, że do uwzględnienia powództwa konieczne jest wykazanie nie tylko „zasady”, podstawy roszczenia, ale także jego wysokości. Po stronie powodowej łatwiej popełnić w tym zakresie błędy, których proces cywilny zasadniczo nie wybacza, pomimo że nie obowiązuje w nim system prekluzji (wyjątek przy powództwie przeciwegzekucyjnym, zob. art. 843 § 3 k.p.c.), a koncentracji materiału dowodowego (zob. np. art. 217 § 1 i 2 k.p.c., art. 207 § 3 i § 6 k.p.c.).

Jednocześnie podkreślam, że polska procedura cywilna nie wymaga (wyjątek postępowania przed Sądem Najwyższym) korzystania z profesjonalnego pełnomocnika z wyboru. Kredytobiorca może działać samodzielnie, z pomocą pełnomocnika z urzędu lub pełnomocnika z wyboru.

Zaatakowanie banku

Zaatakowanie banku może przybrać dwie postaci.

Po pierwsze, gdy kredytobiorcy pragną odzyskać nienależnie pobrane od nich przez bank środki, np. argumentując za nieważnością umowy, tak np.:

  1. Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z 22 sierpnia 2016 r., sygn. akt III C 1073/14 na gruncie sprawy przeciwko Bankowi Millennium S.A.;
  2. Sąd Rejonowy dla Warszawy – Woli w Warszawie w wyroku z 25.1.2017 r., sygn. akt I C 1750/16 na gruncie sprawy przeciwko Getin Noble Bank S.A. (orzeczenia nieprawomocne),

lub „odfrankowieniem” kredytu, polegającym na ustaleniu, że kredyt jest ściśle złotówkowy, lecz oprocentowany wg stawki umownej (np. LIBOR), tak np.:

  1. wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia  Warszawie Wydział VI Cywilny z dnia 29 kwietnia 2016 r., sygn. akt VI C 1713/15 (mBank S.A.);
  2. wyrok Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Fabrycznej we Wrocławiu Wydział XIV Cywilny, sygn. akt XIV C 2126/15 (Santander Consumer Bank S.A.),
  3. wyrok Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Śródmieścia we Wrocławiu z dnia 19.7.2016 r., sygn. akt VIII C 2064/15 (Santander Consumer Bank S.A.),
  4. wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia z dnia 15.2.2017 r., sygn. akt VI C 2841/15 (Raiffeisen), (wszystkie wyroki nieprawomocne).

Po drugie, gdy wobec kredytobiorcy wystawiono bankowy tytuł egzekucyjny i na podstawie tytułów wykonawczych opartych o BTE była prowadzona lub w dalszym ciągu prowadzona jest egzekucja. Wówczas środek ochrony możliwy do wykorzystanie stanowi powództwo przeciwegzekucyjne (art. 840 § 1 pkt 1 k.p.c.).

Sprawa powództwa przeciwegzekucyjnego jest stosunkowo prosta – wystarczy podnieść w pozwie argumenty wskazujące na to, że np. nie było podstaw do wystawienia BTE, umowa kredytowa jest nieważna, nieskutecznie wypowiedziano umowę kredytu, kwota wskazana w BTE odbiega od rzeczywistego zadłużenia, itp. Ważne by pamiętać, że w pozwie powód powinien przytoczyć wszystkie zarzuty, jakie w tym czasie mógł zgłosić, pod rygorem utraty prawa korzystania z nich w dalszym postępowaniu. Warto w tym zakresie wspomnieć o wyrokach:

  1. Sądu Najwyższego w wyroku z 8.9.2016 r., sygn. akt II CSK 750/15, wydanego na gruncie kredytu mBanku S.A., w którym zakwestionowano dowolność w zakresie ustalania tabel kursowych;
  2. Sądu Okręgowego Warszawa – Praga w Warszawie w wyroku z 2.12.2016 r., sygn. akt III C 75/16, w którym zakwestionowano ważność umowy stosowanej przez Bank BPH S.A., który został przejęty przez Bank Powszechna Kasa Opieki S.A. (PEKAO), a w konsekwencji dopuszczalność wystawienia BTE.

Sprawa jest trudniejsza w pierwszym przypadku. Żądając od banku pieniędzy należy w pozwie wykazać zasadność podstawy jego odpowiedzialności (najczęściej będzie to nienależne świadczenie – art. 410 § 2 k.c. w zw. z art. 405 k.c., ewentualnie z ostrożności można wskazywać na odpowiedzialność odszkodowawczą – art. 471 i n. k.c.), jak i uzasadnienie dla wskazanej kwoty. O ile przy „zasadzie” odpowiedzialności można stosować argumentację piętrową, powołując się na nieważność / nieistnienie umowy kredytu, występowanie klauzul abuzywnych w zakresie waloryzacji i konieczność „odfrankowienia” umowy, to przy kwocie należy wskazać ją precyzyjnie. Winna ona znajdować oparcie w materiale dowodowym, obrazującym dokonywane wypłaty transz kredytu czy uiszczane spłaty.

To powód musi przedstawić odpowiednie wyliczenia (istnieje możliwość posiłkowania się dowodem z opinii biegłego, choć moim zdaniem ograniczona). Niewykonanie tego ciężaru stanowić będzie podstawę negatywnych konsekwencji dla powoda – oddalenie powództwa.

Obrona przed bankiem

Obrona przed bankiem może przybrać dwojaką postać:

  1. gdy bank składa pozew przeciwko kredytobiorcy, a ten ostatni podnosi rzuconą rękawicę i kwestionuje żądanie i np. wydany nakaz zapłaty (w postępowaniu nakazowym / upominawczym / elektronicznym postępowaniu upominawczym), składając odpowiednio zarzuty albo sprzeciw, bądź zwykłą odpowiedź na zwykły pozew;
  2. gdy kredytobiorca w ramach obrony przed egzekucją składa powództwo przeciwegzekucyjne, o czym była mowa powyżej. To powództwo stanowi w istocie rzeczy akcję zaczepno-obronną.

Skupiając się na punkcie pierwszym – bank składa pozew, kredytobiorca otrzymuje wiadomość z sądu o zainicjowanym postępowaniu i powinien zapamiętać kiedy odebrał pismo z sądu. Od razu powinien zainteresować się sprawą, nie odkładając jej do bliżej nieokreślonej „torby z papierami”, czekającej na lepszy dzień.

Podjęcie merytorycznej obrony może sprowadzać się do zakwestionowania wszystkiego, co napisał bank. Należy pamiętać, że bank musi udowodnić zasadę, jak i wysokość roszczenia. Jak udowodnić? Przedstawiając prawidłowo materiał dowodowy, z uwzględnieniem reguł Kodeksu postępowania cywilnego.

Z dostępnego orzecznictwa, np.:

  1. wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku z 2.8.2016 r., sygn. akt XV C 35/16,
  2. wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 19.9.2016 r., sygn. akt I C 847/16,
  3. wyrok Sądu Okręgowego w Toruniu z dnia 28.4.2016 r., sygn. akt I C 501/16,
  4. wyrok Sądu Okręgowego w Toruniu z dnia 13.7.2016 r., sygn. akt I C 916/16,
  5. wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 9.12.2016 r., sygn. akt IV C 717/16,

wynika, że atakujące banki, nie mogąc skorzystać z BTE, mają problem ze skutecznym pozwaniem swoich klientów.

Warto broniąc się przed bankiem podnosić wszelkie możliwe zarzuty, począwszy od zakwestionowania skuteczności zawarcia umowy (np. brak odpowiednich pełnomocnictw, nieprawidłowe poświadczenie dokumentów, a tym samym brak przymiotu dowodu), po jej nieważność, stosowanie klauzul abuzywnych, nieskuteczne wypowiedzenie (gdy np. miało warunkowy charakter – jeżeli kredytobiorca nie zapłaci w ciągu 30 dni, to pismo należy traktować jako wypowiedzenie, brak upoważnienia dla osób dokonujących wypowiedzenia), braku wykazania wysokości roszczenia (dowód z ksiąg banku, to tylko dokument prywatny, który koniecznie trzeba oprotestować).

Szereg tych argumentów ma charakter procesowy, związany z zaniechaniami banku inicjującego proces, w zakresie sfery dowodowej. Nie wystarczy moim zdaniem przedłożyć ksero wypowiedzenia. To ksero powinno być poświadczone za zgodność z oryginałem w sposób zgodny np. z art. 6 ust. 3 ustawy o radcach prawnych, a także powinno wraz z nim zostać przedstawione upoważnienie dla osoby na nim podpisanej. Podobnie rzecz się ma z umową, rozliczeniem kredytu itp.

Zakres argumentów, które można podnieść broniąc się przed bankiem jest szerszy niż w sytuacji, w której to kredytobiorca atakuje, żądając od banku zapłaty.

Podsumowanie

Uważam – oceniając z punktu widzenia taktyki procesowej – że w lepszej sytuacji są osoby, które bronią się przed bankiem. Nie oznacza to jednak, że warto czekać i nie spłacać kredytu. Jeżeli już umowa została wypowiedziana, to wówczas warto rozważyć czy nie poczekać na pozew ze strony banku, zamiast pozywać bank o zapłatę.

Pragnę wskazać również, że formułowanie ogólnych tez na gruncie poszczególnych spraw związanych z kredytami „frankowymi”, „eurowymi”, „jenowymi”, jest na chwilę obecną bezcelowe, jałowe, wprowadzające w błąd. Nie da się moim zdaniem bez analizy konkretnego przypadku / konkretnej umowy, ocenić co można zrobić z daną umową. Jest zbyt wiele zmiennych, co w konsekwencji powoduje, że w sądach w całej Polsce zapadają orzeczenia całkowicie ze sobą sprzeczne, co nie jest dziwne, gdyż rozbieżności w orzecznictwie pojawiają się na gruncie mniej skomplikowanych spraw.

Warto:

  1. przed podjęciem decyzji ocenić nie tylko swoją umowę, ale także to jakie czynności były podejmowane po jej zawarciu (np. aneksy);
  2. gdy bank atakuje – ocenić jak napisany jest pozew, zwłaszcza jakie dowody w nim przedstawiono oraz jakie i w jakiej formie dokumenty do niego załączono.

Różnice między bankami dotyczą nie tylko wzorów umów, ale także treści aneksów. O ile jedne aneksy nie są kłopotliwe, o tyle inne mogą już sprawić, że nie będzie czym walczyć z bankiem.

Trzeba mieć świadomość, że nie tylko kredytobiorcy się uczą – banki również, choć analizując zapadające orzeczenia w sprawach, w których są one stroną atakującą, mam wrażenie, że robią to wolniej.

Damian Nartowski